Od końca ubiegłego roku w Ministerstwie Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej trwają prace nad nowelizacją ustawy o drogach publicznych w kwestii zmian przepisów o e-mycie. Szykują się m.in. zmiany w systemie nakładania kar.
Sławomir Nowak chce złagodzić kary dla kierowców, którym grożą wielotysięczne lub milionowe grzywne za przejazd bez opłacenia e-myta. Resort planuje także zmiany w systemie nakładania kar. Odpowiedzialność ma zostać przeniesiona z kierowcy na właściciela pojazdu.
Prócz tego jedna osoba będzie mogła być ukarana tylko raz w ciągu doby, niezależnie od tego, ile bramownic minęła. Naliczanie kar będzie odbywało się blokach czasowych od północy do północy.
Kary za przejazd drogą płatną bez uiszczenia opłaty (samochody ciężarowe i osobowe z przyczepką) zostaną zmniejszone o połowę (z obecnych 3 tys. zł kwota zmaleje do 1,5 tys. zł). Warto jednak zauważyć, że obecnie przepisy przewidują także karę 1,5 tys. zł za wniesienie opłaty w niepełnej wysokości. Mowa o przypadkach, w których kierowca porusza się np. samym ciągnikiem siodłowym i uiszcza mniejszą opłatę, a następnie po podłączeniu naczepy nie przełączy urządzenia viaBOX i pobierana jest nada mniejsza opłata.
Pomysły Resortu wywołują jak zwykle kontrowersje. Maciej Wroński, prawnik z OZPTD zauważa, że naliczanie opłat w systemie blokowym nie rozwiąże problemu. Pojazd może wjechać na płatną drogę tuż przed północą i zjechać z niej pół godziny później – kara będzie zatem podwójna. Wg Wrońskiego okres 24-godzinny powinien liczyć się od pierwszego zarejestrowanego naruszenia. Proponowane przez ministerstwo rozwiązanie jest zdaniem prawnika próbą zamaskowania przez administrację dotychczasowego łamania przez nią prawa. Zgodnie z ustawą karę nakłada się za przejazd drogą płatną, a nie pod bramką.